Cześć!
Mam na imię Beata i postanowiłam założyć bloga inmybeautyland.blogspot.com! Mam nadzieję, że będzie się Wam dobrze go czytało i z chęcią będziecie tu wracać. Blog będzie o tematyce kosmetycznej. Wiem, że takich blogów jest już bardzo dużo, ale każdy jest inny i każdy jest na swój sposób ciekawy. Mam nadzieję, że mój również dla Was taki będzie. Z postu na post będziecie poznawać mnie coraz bardziej.
Długo zastanawiałam się od czego zacząć i postanowiłam, że będą to ulubieńcy miesiąca. Nie ma ich bardzo dużo, ale postanowiłam wybrać produkty, które w szczególny sposób mnie urzekły. Przejdźmy do tych produktów.
| Kredka do brwi Soap&Glory Archery - Blonde Shell & Brownie Points |
W internecie dużo dobrego o niej słyszałam. Zarówno na blogach i na youtubie była bardzo zachwalana. Będąc w Anglii postanowiłam ją sobie zakupić. Wzięłam ją w dwóch kolorach: Blonde Shell, który jest jasnym, dość chłodnym odcieniem idealnie nadającym się dla blondynek oraz Brownie Points, czyli całkiem ciepły, średni brąz. Kiedy testowałam ją w sklepie na ręce kredka wydawała się twarda i trudna w aplikacji, ale pomimo tego ją kupiłam.
Opakowanie jest bardzo poręcznie, chociaż później nie wygląda estetycznie ze względu na ścierające się napisy, ale jak dla mnie to jest mało ważne. W środku po jednej stronie znajduje się wykręcana kredka, która ma bardzo precyzyjny rysik, a z drugiej strony jest spiralka, która służy do wyczesywania nadmiaru produktu z brwi. Bardzo lubię takie rozwiązania, bo jest to po prostu wygodne i gdy przesadzimy z ilością kredki w brwiach to nie musimy sięgać po drugi produkt.
Sama kredka jest bardzo wygodna w użyciu i można nią wypełnić brwi w bardzo szybkim tempie. Uzyskamy nią raczej naturalny efekt. Do bardziej wyrysowanego kształtu polecam pomady do brwi. Kredka jest bardzo precyzyjna, więc możemy nią dorysowywać nawet pojedyncze włoski. Nie jest ona taka twarda jak wydawało mi się na ręce. Jak dla mnie ma idealną twardość. Jeśli chodzi o trwałość to również nie narzekam. Brwi pod koniec dnia wyglądają tak samo jak od razu po skończonym makijażu.
Pod spodem na zdjęciu są pokazane swatche kolorów, które posiadam. Kolor na górze to brownie points, a na dole blonde shell.
Koszt: 8£.
| Golden Rose Longstay Liquid Browliner - 2 |
Kolejnym ulubieńcem jest również produkt do brwi. Na pewno, gdyby nie było na nim napisane, że jest przeznaczony do tej części twarzy to każdy myślałby, że jest to po prostu liner do oczu. Kupiłam go z myślą o "dramatycznym" wyrysowywaniem brwi, jednak efekt był za bardzo dramatyczny.
Moje brwi są ciemne i mam w nich ubytki, które ciężko jest zakryć kredkami czy pomadą (dałoby się to zakryć pomadą, ale musiałaby być bardzo ciemna, a malowanie brwi takimi kolorami nie jest dla mnie). Ten produkt idealnie sprawdza się do wypełniania moich dziur w brwiach. Jest bardzo długotrwały i możemy mieć pewność, że nie zniknie w ciągu dnia.
Aplikator jest sztywny co pozwala nam w dokładnym wyrysowywaniu brwi. Kolor nr 2 nie jest ani za ciepły ani za chłodny. Na pewno nie nada się dla blondynek (tak jestem blondynką, ale farbowaną, niestety brwi mam ciemne).
Koszt: ok. 17zł
| L'oreal Volume Million Lashes So Couture |
Ten tusz do rzęs jest bardzo znany. Jedni go lubią, drudzy nie cierpią. Ja jestem w tej pierwszej grupie. Chociaż moje rzęsy ostatnio nie są w dobrym stanie to ta mascara sprawia, że nie wyglądają one tak źle. Przy pierwszej warstwie uzyskujemy bardzo dobre rozczesanie, wydłużenie i delikatne pogrubienie. Po aplikacji drugiej warstwy rzęsy są nadal bardzo dobrze rozczesane, wydłużone i bardzo pogrubione. Nie jest to dramatyczny, teatralny efekt. Określiłabym go jako naturalny efekt, który otwiera nasze oczy i sprawia, że są większe. Do delikatnych makijaży dziennych jest idealny!
Koszt: ok.60zł (w drogerii) ok.30zł (na stronach internetowych)
| Inglot Puder Freedom System nr 32 |
Ostatnim już produktem jest puder z Inglota, który jest moim ulubieńcem jeśli chodzi o utrwalanie korektora pod oczami. Wygląda idealnie w tych okolicach! Nie widać nawet, że jest tam nałożony jakiś puder. Niestety nie nada się on do utrwalania strefy T na tłustej skórze, bo szybko zaczyna się świecić, ale jeśli chodzi o okolice pod oczami to jest rewelacyjny. Minusem jest to, że nie jest za bardzo wydajny i bardzo się pyli. ale na szczęście nie jest też drogi. Sam wkład kosztuje ok. 21zł.
To są wszyscy moi ulubieńcy lipca. Po jakie produkty sięgałyście najczęściej minionego miesiąca?
Pozdrawiam,
Beata.